Dragon Ball AZ logo by Gemi

Dark Kaioshin Saga

Część pierwsza: Umierające Gwiazdy

Wstęp
001 | 002 | 003 | 004 | 005 | 006 | 007 | 008 | 009 | 010 | 011 | 012 | 013 | 014 | 015 | 016 | 017 | 018 | 019 | 020 | 021 | 022 | 023

Rozdział XIX - Bliźniaczki vs Gohan
 
  - Spójrz no tylko na niego - powiedziała bliźniaczka w niebieskim. - Też niebrzydki, zupełnie jak tamten.
  - Ciekawe czy wszyscy ziemscy wojownicy są tacy?
  - Jeśli tak, dobrze trafiłyśmy.
  Gohan poczuł, że ma szansę na przedłużenie tej walki.
  - Nie byłoby zabawniej, gdybyśmy zmierzyli się w pojedynku jeden na jedną?
  Bliźniaczki spojrzały na niego jak na idiotę.
  - Nie.
  - To głupie.
  - Dlaczego miałybyśmy rezygnować z przewagi?
  Gohan nie bardzo wiedział co mógłby odpowiedzieć, sposób myślenia jego przeciwniczek był zdecydowanie nie-saiyański...
  Bliźniaczki zaatakowały, pierwsza na Gohana rzuciła się ta w zielonym, kopiąc na wysokości głowy. Syn Goku sparował przedramieniem, obrywając jednocześnie drugim kopniakiem, od drugiej siostry. Poleciał bezwładnie do tyłu, a Sabre i Dagger ruszyły za nim. Półsaiyan wyhamował nagle, kontratakując i trafiajac tę ubraną na niebiesko w podbródek. Wykorzystując impet lotu, Gohan odwrócił się i wystrzelił pocisk ki w drugą przeciwniczkę, co odrzuciło ją dość daleko, by syn Goku miał czas dopaść pierwszą i ciosem w plecy, a nastepnie kopniakiem w kark posłać ją w kierunku gruntu.
  Trafiona wcześniej ki-blastem bliźniaczka skontrowała, celując w głowę. Gohan chwycił ją za nadgarstek i wyrzucił w powietrze, następnie złączył dłonie nad głową.
  - Masenko!
  Fala ki trafiła ubraną na niebiesko wojowniczkę posyłając ją w jakąś skałę, niczym kometę z ognistym ogonem. Półsaiyan tymczasem odwrócił się, mając przeczucie, że druga z jego przeciwniczek już wraca do walki. Saiyański instynkt go nie zawiódł, ale refleks niestety już tak. Gohan, o ułamek sekundy za wolny, oberwał potężnym ciosem w podbródek, a potem drugi raz kopniakiem w klatkę piersiową. Odrzucony nieco do tyłu półsaiyan nie zdążył wyhamować, kiedy oberwał po raz trzeci, tym razem ki-blastem.
  - GREEN LIGHTNING! - krzyknęła Dagger, strzelając zieloną, nieregularną falą ki w kłąb dymu, który objął półsaiyana. Pocisk przeleciał, nie trafiając nikogo, Gohan był już za swoją przeciwniczką.
  - Masenko! - tym razem syn Goku przeliczył się. Ubrana w zielony strój dziewczyna zniknęła z toru lotu fali ki taranując półsaiyana łokciem w bok głowy, Gohan z trudem wyhamował, w głowie mu huczało.
  - BLUE LIGHTNING! - niebieska fala ki nadleciała od niespodziewanej strony trafiając półsaiyana w środek pleców. Syn Goku poleciał bezwładnie w dół, nie doleciał jednak do gruntu, nadziewając się na kolano drugiej z bliźniaczek. Wypluł trochę krwi i śliny i oberwał sierpem w pdobródek, co zmieniło kierunek jego lotu na przeciwny. Na krótko. Trafiony nogą w plecy wbił się w ziemię ze sporym impetem. Bliźniaczki wyciągnęły dłonie w kierunku gruntu i zaczęły ostrzeliwać okolicę Renzoku Energy Dan. Wiele eksplozji pokryło grunt w okolicach miejsca przymusowego lądowania Gohana, bliźniaczki nie grzeszyły celnością, ale we dwie miały aż nadto wystarczającą sporą "siłę ognia". Gohan miał duże kłopoty.
 
  Videl nie zdołała utrzymać Pan w rękach, mała Saiyanka nagle wyrwała się jej i Yamchy i poleciała w tym samym kierunku co wcześniej Piccolo, Trunks, Goten i Uubu.
  - Pan! stój!
  - Spokojnie Videl, przyprowadzimy ją! - krzyknął Kuririn, startując. - Yamcha! Na co czekasz? - ojciec Marron poleciał za córką Videl.
  - Tak, już lecę... - Yamcha uniósł się w powietrze, podążając za swym niskim przyjacielem.
  - Co za idioci! - syknęła #18. - Przecież nie mają szans choćby jej dogonić! - Androidka także ruszyła za swym mężem i Yamchą.
  Videl, Marron, Bra i Chichi zostały na widowni same.
  - Chyba lepiej zawiadomić mamę - powiedziała Bra, wyciągając telefon komórkowy. - Nie darowałaby sobie, gdyby przegapiła jakąś ważniejszą akcję...
 
  Oczy Boskiego Smoka zabłysnęły.
  - Spełniłem wasze życzenia, teraz odchodzę.
  Smok, przemienił się w smugę światła, która rozdzielając się na siedem mniejszych poleciała w różne strony świata.
  - Ale... dlaczego? - zapytał król Vegeta.
  Goku usiadł ciężko, nie odpowiadając, najwyraźniej sam nie wiedział co odrzec na to pytanie.
  - Goku, twoi przyjaciele tam walczą. Nie mamy czasu na bezczynne siedzenie.
  - Trening - powiedział Goku.
  - Co?
  - Trening. - Goku odwrócił się w kierunku króla Vegety - Mój syn nie trenował ostatnio, jest zbyt słaby. Vegeta bardziej nam się przyda w walce.
  Nikt tego nie skomentował.
  - Musimy ruszać - powiedział Goku. - niech wszyscy się mnie złapią.
  - Saiyanie, ty... Son Goku - zaczął Cinna. - Wybacz, to my wykorzystaliśmy dwa pozostałe życzenia.
  - Później o tym porozmawiamy, złapcie się mnie, teleportujemy się stąd.
 
  Przelecenie dystansu do miejsca walki Gohana z bliźniaczkami zajęło Pan zaledwie chwilę. Pośród postrzelanego pociskami ki, pokrytego lejami krajobrazu dostrzegła ojca, który próbował podnieść się choćby na przedramiona, niestety był tak osłabiony, że nawet to było ponad jego siły. Pan wylądowała przy ojcu, próbując mu pomóc, miała łzy w oczach.
  - Tato! Podnieś się! Tato!
  - Pan? Uciekaj stąd... słyszysz? - powiedział słabo Gohan. - Uciekaj...
  - Tato!
  - Pan... proszę... uciekaj...
  - Piękna scena - usłyszała nagle Pan, słowa te wypowiedziała ubrana na niebiesko bliźniaczka, unosząc się zaledwie kilka metrów nad Gohanem i jego córką.
  - Właśnie - potwierdziłą druga. - Szkoda, że nie mam jak tego uwiecznić. Aż żal zabijać.
  Siostry jednocześnie skoncentrowały pociski ki w wyciągniętych w stronę Gohana i Pan dłoniach.
  - Stop - uciął nagle Edge, podlatując. - Zostawcie go w spokoju... i tak już nie żyje.
  Bliźniaczki posłusznie rozproszyły ki i uniosły się wyżej w powietrze.
  Pan spojrzała na Edge'a z determinacją i wściekłością obecnymi, obok łez, w oczach.
  - Nie wolno ci krzywdzić mojego taty! - krzyknęła, a jej aura eksplodowała mocą.
  - Twój tatuś sam chciał ze mną walczyć, przykro mi mała.
  - Nie jestem mała! - Pan krzyknęła nagle, a jej włosy przyjęły złotą barwę, jednocześnie unosząc się nieco w górę. Młoda Saiyanka zniknęła materializując się tuż obok Edge'a i uderzając go piąstką w lewy policzek. Olbrzym nawet nie drgnął.
  - Niesamowita moc, jak na dziecko - zauważył Edge. - Jest dużo silniejsza, niż wy w jej wieku. - powiedział do bliźniaczek.
  - Masz coś konkretnego na myśli? - zapytała sucho Sabre, ta ubrana na niebiesko.
  - Nie, nic - uśmiechnął się olbrzym. - Gdzieżbym śmiał... - Edge wyciągnął rękę w kierunku Pan i uformował pocisk ki.
  Odgłos teleportacji powstrzymał olbrzyma przed wystrzeleniem ki-blasta. Na ziemi, obok leżącego Gohana pojawiła się niespodziewanie całkiem spora grupa osób.
  - No proszę - powiedział Edge. - To chyba jeszcze nie koniec...
  - Dziadku! - krzyknęła Pan, rzucając się Goku na szyję. - Dziadku, oni skrzywdzili tatusia.
  Goku spojrzał na leżącego obok Gohana, postawił wnuczkę na ziemi i podszedł do niego.
  - Synu, co ty tu robisz?
  Gohan uśmiechnął się słabo.
  - Wróciłem... z zaświatów... - powiedział z trudem, najwyraźniej miał połamane żebra. - Chciałem ich zatrzymać... zanim dotrą do stadionu... Udało się...
  - Tak, świetnie się spisałeś - powiedział Goku dziwnym głosem. - Teraz musisz odpocząć.
  - Tato... te bliźniaczki... są groźne... a ten olbrzym... jest dużo silniejszy... pokonał wszystkich... nawet Brolly'ego...
  - Nic już nie mów, wszystkim się zajmę.
  Goku podniósł półprzytomnego Gohana i podszedł do króla Vegety.
  - Czy mogę liczyć na to, że zaopiekujesz się moim synem przez chwilę?
  - Oczywiście - król wziął bezwładnego Gohana i odleciał z nim nieco dalej, w kierunku miasta.
  - Saladinie - Goku zwrócił się do młodszego księcia. - Vegeta nadal nie odzyskał przytomności, będę potrzebował twojej pomocy.
  - Dobrze.
  - Lepiej będzie, jeśli reszta z was zrobi nam miejsce i nie będzie się wtrącać - powiedział Saiyan do Cinna, Blanka i #17. - Zabierzcie też Vegetę.
  - Zrobione - powiedział android, podnosząc nieprzytomnego Saiyana. - Za mną, Lanfani, kiedy Goku walczy lepiej mu nie przeszkadzać.
  - Pan, ty także leć z nimi.
  - Ale...
  - Bez dyskusji - uciął Goku chłodno. - Byłaś bardzo dzielna, ale teraz zostaw wszystko w moich rękach.
  Białowłosi i Pan polecieli za #17. Goku i Saladin zostali sami, nie licząc oczywiście Edge'a i dwóch bliźniaczek.
  Edge z zaciekawieniem obserwował całą scenę, ale nie interweniował, podobnie jak bliźniaczki.
  - Wygląda na to, że jesteś kimś w rodzaju głównego obrońcy tej planety, tak? Mam już dość walki z płotkami...
  Goku zignorował go.
  - Bliźniaczki pokonały mojego syna, więc są bardzo mocne - powiedział do Saladina. - A według słów Gohana ten Edge jest jeszcze potężniejszy, pokonał nawet Brolly'ego, legendarnego Super-Saiyana.
  - To nie ty ani Vegeta?
  - Nie, w porównaniu do Brolly'ego jesteśmy "zwykłymi" Super-Saiyanami.
  - Nieważne - przerwał Saladin. - W takim razie jak chcesz go pokonać?
  - Jeszcze nie wiem.
  - Więc zostaw go mnie - uśmiechnął się książę.
  - Słucham? - zdziwił się syn Bardocka.
  - Chyba mam pewną szansę go pokonać, o ile nikt nie będzie mi przeszkadzał. Ty zajmij się bliźniaczkami.
  Goku przez chwilę bił się z myślami, po czym odpowiedział:
  - Zgoda.
  - Skończyliście pogaduszki? - zapytał Edge.
  - Jak najbardziej.
  Goku przyjął formę SSJ2, unosząc się w powietrze. Po raz kolejny los planety był w jego rękach.

Koniec rozdziału dziewiętnastego.

Czy Saladin naprawdę jest samobójcą?


-> Wstęp <- | Rozdział XVIII <- | -> Rozdział XX

Autor: Vodnique




Kopiowanie, publikowanie i rozpowszechnianie jakichkolwiek materiałów należących do tego serwisu bez wiedzy i zgody ich autorów jest zabronione.
Wykorzystanie nazewnictwa i elementów mangi/anime Dragon Ball/Dragon Ball Z/Dragon Ball GT lub innych tytułów nie ma na celu naruszania jakichkolwiek praw z nimi związanych.